Poznaj trenera – wszystko zaczęło się od ciekawości…

Ciekawość, to od niej wszystko się zaczęło. 

Pochodzę z małej miejscowości Bajdy, oddalonej o 10km od Krosna. 

Piękna okolica, w niewielkiej odległości zaledwie dwóch kilometrów od mojego domu, gdzie swój brzeg ma Pogórze Strzyżowsko-Dynowskie. Nie są to duże góry, średnia ich wysokość to około 400m.n.p.m., lecz to na nie patrząc w wieku dziecięcym pojawiła się ciekawość, chęć odkrywania, niedostępność dla małego chłopaka.

Mając kilkanaście lat, 10 może 11, odbyła się pierwsza nielegalna próba odkrycia tych górskich terenów. Nie mówiąc rodzicom, na komunijnych rowerach wraz z kuzynem, wybraliśmy jedną z dróg prowadzącą ku górze na eksploracje. Droga na szczyt pierwszego pasma to około 2km ale jaka to była droga dla tak małego człowieka. 

Pierwsza trasa, na której byliśmy we dwóch, skazani tylko na siebie, bez telefonów ( było to około 2003 roku, jeszcze go nie posiadaliśmy ). Wtedy to zobaczyłem świat z góry, ukazała się perspektywa jakiej nie ma na dole, wszystko co mnie na co dzień otacza stało się malutkie, pojawił się teren którego nie znam, a jest tak blisko. Wtedy zaspokoiłem swoją ciekawość ale co z tego jak pojawiła się jeszcze większa i tak trwa do dzisiaj 🙂 

Tam tego dnia poznałem jeszcze jedno doznanie, gdy się wyjdzie lub wyjedzie do góry będzie w dół (dobrze że komunijny rower to przetrwał ale o tym później…)

Z racji otaczającego terenu i ciągłej nadwyżki energii aktywność towarzyszy mi od zawsze. Pływać zacząłem; hmm…byłem tak mały, że dokładnie tego nie pamiętam; rower był moim ulubionym rodzajem transportu od zawsze więc jeździłem, nie sportowo ale teren pagórkowaty więc baza tlenowa się robiła, bieganie pojawiło się najpóźniej. Do lat osiemnastu niechętnie biegałem, sprawiało mi to trudność, było męczące i ciężko się oddychało, więc po co to robić ?

Wieczna nadwyżka mojej energii wynikała z zamiłowania do jedzenia, objętość treningowa nie była na tyle duża, wręcz jej nie było by utrzymać sylwetkę młodego boga. Hormony szaleją, coraz więcej myśli o płci przeciwnej, a do 6-cio paka ojjj daleko. Zacisnąłem więc zęby i zaczynająć od dwóch kilometrów udało się to z czasem polubić. Jednak patrząc z perspektywy czasu, były to najtrudniejsze przebiegnięte kilomerty w moim dotychczasowym życiu. Tak, zacząć jest najtrudniej.

Triathlon, nie pamiętam kiedy przyszedł mi jako pomysł na siebie do głowy, a na pewno było to mało realne do osciągnięcia w moich myślach.. Postanowiłem jednak spróbować. 

Przygotowania zacząłem od 2014 roku, w pierwszej kolejności były to lekcje na basenie by poprawić kraula, następnie pierwsza szosa, kolejną myślą były zawody. Pierwszy plan to start na mazurach, dużo jezior, daleko i nigdy nie byłem na mazurach. Jednak w internecie wpadłem na wydarzenie Triathlonu organizowanego znacznie bliżej niż mazury. Zaporowy Triathlon w Bieszczadach. Górzysty teren, przejazd rowerem przez zaporę solińską. Brzmiało super więc zapisałem się na 1/4IM. Wystartowałem we wrześniu 2015 roku, ukończyłem na 12 miejscu i tak się uzależniłem.

Kolejne lata to kolejne starty: 

Żywiec Beskid Extreme Triathlon 1/4IM, Triminator 1/2IM, Tatraman 1/2IM, Diablak IM, 

Harda Suka .

Do tego starty w innych triathlonach, biegach górskich, biegach asfaltowych jak: Łemkowyna, Bojko Trail, Zimowa Triada, Jaga Kora, Winter Trail Małopolska, Półmaraton Rzeszowski, Zimowy Maraton Bieszczadzki, Triathlon Amazonek, Frydman Triathlon i inne. 

Przygoda trwa nadal, przygotowuje się do kolejnych startów w triathlonie o charakterze górskim na dystansie IronMan. Czerpiąc zdrowie, energię, radość życia ze sportu stał się on moją pracą. Początkowo jako masażysta, następnie instruktor narciarstwa, instruktor pływania, trener personalny, trener triathlonu. Wciąż pogłębiam wiedzę jak przygotowywać się zdrowo, a jednocześnie by efekty trenigowe były jak najlepsze. Gdy mało mi jeszcze trzech dyscyplin główych, zimą zakładam narty w formie zjazdowej, skitour/freeride oraz kolarstwo górskie w formie enduro, (pozostałość po zjeździe na komunijnym rowerze). Wspólnie ze stowarzyszeniem do którego należę „EnduroMTBPodkarpacie” jeździmy po lasach, singlach oraz organizujemy zawody. 

Sport to zdrowie, lecz róbmy to z głową, a najlepiej z trenerem, który bez kontuzji przeprowadzi Cię w tym procesie.